Przyznam że ta młoda istotka była dość nieśmiała, sądziłam że będzie taka jak ja. Jednak skrywała inne uczucia głęboko, po czym wybuchła niczym wulkan. Oczywiście strasznie mnie to cieszyło, kocham te małe kudłate kulki które nie da się złapać, wręcz emanują energią którą w sobie gromadzą. Widziałam że Kan bardzo dobrze dogaduje się z waderką, ale czyżby była to tylko braterska miłość z jego strony? Lub z obu stron...? Oj o czym ja teraz myślę! Przecież są jeszcze zupełnie młodzi, mają tyle czasu na różne decyzje życiowe że aż im zazdroszczę. Hanako spoglądała na mnie z zaciekawieniem jak i z sympatia, może wiedziała że prędzej czy później to nastąpi? Coś czuję że w jakiś sposób właśnie jej ulżyłam, ponieważ Hana od jakiegoś czasu jest w związku z Guree. Kto by się spodziewał, nie? Słodka z nich parka, ale ja i tak wolę wilczątka! Gdy Ariena powiedziała : ,,Chcę, byś została moją mamusią.'' z moich oczu poleciało parę niewinnych łez, które roztrzaskały się o podłogę w jaskini. Przytuliłam Ari i powiedziałam że teraz będzie miała rodzinę, oczywiście przyszedł też mój jakże kochany, mały zazdrośnik- Kangi. Przytulił się do Nas i zastygliśmy tak na pewną chwilę.
- Co powiecie na wyścig do mojej jaskini? - zapytałam po chwili.
Oczywiście wiedziałam jak młode na to zareagują, jednak nie obyłoby się bez pytania. Kiwały łebkami, a ja miałam wrażenie jakby zaraz miały im odpaść.
- Powodzenia Yuki. Widzę że dasz im radę. - powiedziała śmiało Hanako spoglądając na Nas ze łzami w oczach.
Skinęłam skromnie łepkiem na znak podziękowania. Coś czułam że będę musiała biec z tyłu, nie po to by dać im wygrać (po to też), ale również by mieć tę niesforną dwójkę na oku.
277 słów
(Ari może? Bo Kan poczeka se! Hahaha)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz