***
Z samego rana postanowiłem wyruszyć w stronę naszych terenów. Panował dziwny spokój, tak jak przez większą część drogi. Jako, że pogoda była całkiem, całkiem to szedłem spacerkiem, nie spieszyło mi się zbytnio. Nagle do moich uszu dobiegło warczenie. Jako, że było to w pobliżach naszych terenów postanowiłem to sprawdzić. Jak się okazało na miejscu leżał martwy piekielny ogar. Te czarne wywłoki zapuszczają się coraz bliżej naszych terenów. Jednak dalej w strone watahy prowadziły drobne plamy krwi. Ktoś nieźle oberwał, lepiej sprawdzę czy typ jeszcze żyje. Jak się po chwili okazało pogromcą piekielnego psiaka był nie kto inny jak czarny basior. Zanim zdążyłem całkowicie do niego podejść wilk chyba zemdlał. Żeby samemu walczyć z ogarem? Przygłup. No, ale tak czy siak tyłek trzeba mu uratować, chodź przez chwilę czy go tak nie zostawić i nie zawołać tylko kogoś żeby go zebrał z ziemi. Znaj moją łaskę kostko lodu. Po chwili zamieniłem się w smoka i jakoś udało mi się go przetransportować do jaskini Hanako, niech go połata póki się jeszcze da. Wadera się lekko zdziwiła widząc smoka, no chyba ona nie najlepiej wie jakie mam moce. Po tym wróciłem do jaskini, przyda mi się trochę spokoju i snu, bo najlepiej mi się poprzedniego dnia nie spało.
***
Jednak spokój nie był mi przeznaczony na zbyt długo, gdyż jakiś czas potem do mojej jaskini ktoś wparował. Trochę chamsko no ale dobra, wybaczam. Jak się okazało była to Hanako, do tego wyraźnie na jej pysku malował się niepokój. Nie zdążyłem nawet zapytać jej co się stało, bo już po chwili zaczęła obrzucać mnie różnymi pytaniami.
- Co się stało Shi? Co was zaatakowało? Czemu tylko on jest poraniony? - zaczęła wyrzucać z siebie litrami pytania. Starałem się ją jakoś uspokoić, bo zaczęła mówić za szybko, a słowa zaczęły się zlewać.
- Chyba zaatakował go piekielny ogar, ale pewien nie jestem i przy samym ataku mnie nie było. - stwierdziłem co chyba zbiło z tropu wadere. Wyglądała tak jakbym powiedział jej coś całkowicie niemożliwego. Po tym co później mówiła to jak się okazało, basior dość mocno oberwał, jak na generała ro średnio sobie radzi... Jak się jeszcze okazało ten idiota pytał się o mnie po tym jak się obudził. Nagle zaczął dbać o innych? Raczej nie sądzę, chodź to i tak całkiem miło. Jak się już obudzi na dobre to trzeba będzie go ogarnąć, może w końcu zacznie zachowywać się normalnie. Spojrzałem po chwili w stronę siedzącej obok mnie białej wadery, chyba było jej smutno. Wcale się jej nie dziwię, ratuje tyłek temu lodowcowi, a on nawet jej nigdy nie podziękował. Jak i tym razem o tym zapomni to przyżekam na wszystkich bogów, że go walne.
490 słów
Shi ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz