- Shi?- usłyszałem głos Joeny.
- Tak?- spytałem, opierając głowę o ścianę.
- Co ty tu do jasnej ciasnej robisz?
- Red kazał mi zostać.- mruknąłem.
- Zadam ci pytanie. Czy Ripred jest twoim szefem, żeby ci rozkazywać? Walczyłeś już w gorszym stanie.
- Ale on...
- On co? Martwi się o ciebie, ale wiesz, że dasz radę.- przerwała mi wadera. - Powinieneś iść z nimi i ich poprowadzić. A co jeśli im się nie uda? - gdy Joena to powiedziała, poczułem jak coś we mnie pękło. Wstałem z poważnym wyrazem twarzy. Skierowałem się w stronę wyjścia.
- Powiedz naszym medykom niech się przygotują.- odparłem. Czułem się naprawdę dziwnie. Mimo to ruszyłem biegiem przed siebie. Biegłem dłuższą chwilę. Zatrzymałem się tuż przed Hanako, która wystraszona moim nagłym pojawieniem, podskoczyła i rozbiła tuż przede mną jakąś fiolkę. Nie wiedziałem co to za fiolka. Lekko zaniepokojony użyłem mocy dymu, by jakoś zapobiedz miksturze. Udało mi się to. Nic się nie stało. Hanako przeprosiła mnie i wróciła do swojej jaskini. Ja natomiast przyłożyłam nos do ziemi. Zacząłem węszyć. Muszę odnaleźć ich zapach.
- Co ty tak tam węszyż ?- usłyszałem nieznany mi głos.
Odwróciłem się zaskoczony. Stał za mną czarny wilk z czerwonymi oczami. Wyglądał jak dym.
- Kim jesteś?- spytałem.
- Można powiedzieć, że częścią ciebie.
- Że co?
- Ta fiolka, którą zbiła Hanako, była eliksirem towarzysza. Dzięki niej, ja, twój dym, którego użyłeś, by zapobiec działaniu mikstury, ożyłem.
- Czyli mój dym ożył?
- Niecały. Tylko ten, który użyłeś.
- Jesteś w stanie znaleźć Ripred'a?
- Oczywiście.- odparł wilk i zniknął. Po chwili pojawił się. - Chodź za mną.- odparł i ruszył, a ja pobiegłem za nim. Po chwili zauważyłem Red'a, który był w pułapce. Postanowiłem mu pomóc. Rozpędziłem się i uderzyłem ogara w bok. Ten przewrócił się, a basior zepchnął go z klifu. Ripred odwrócił się i chciał coś powiedzieć, lecz gdy zobaczył, że to ja zamilkł i spoważniał.
- Czy ty prostych słów nie rozumiesz?
- Słuchaj ty gadzino jedna. Jestem generałem wojska i moim zadaniem jest prowadzenie wilków w bój, więc muszę tu być.
- A twój stan?- spytał zirytowany.
- Może i ciało jest słabsze, ale duch dalej waleczny.- odparłem poważnie i ruszyłem przed siebie. Red przyglądał mnie się jeszcze chwilę. Następnie ruszył za mną. Pomogliśmy Guree i innym wojownikom w walce z demonami i ogarami. Niestety Red został ciężko ranny. Dowiedziałem się tego od Kemuri ( mój nowy towarzysz powstały ze mnie ). Gdy podbiegłem do basiora Kemuri już nad nim siedział.
- Spokojnie winogronku, Shi zaraz się tobą zajmie.- odparł dymny wilk.
- Czyli już po mnie.- odparł Red ostatkiem sił. Prychnąłem. Ten to zawsze musi swoje. Ripred stracił przytomność. Wziąłem go na plecy i zaniosłem do swojej jedlinie, gdyż była najbliżej. Kemuri zaś wysłałem po Han. Gdy dotarłem na miejsce wadera była już gotowa. Położyłem Red'a na legowisku, a Han zajęła się nim. Wyszedłem z jaskini, by sprawdzić jak trzymają się inni. Na szczęście ( nie dla Red'a ) tylko Ripred był tak mocno poturbowany. Gdy wróciłem Han już skoczyła opatrywać rany Red'a.
- Czuwaj nad nim.- odparła i wyszła. Ja spojrzałem na basiora. Czułem się dość dziwnie. Podszedłem do basiora. Przyjrzałem się mu uważnie. Następnie westchnąłem i usiadłem niedaleko. Kemuri pojawił się obok i zmienił się w węża. Obwinął się wokół mojej szyi.
- Tylko spróbuj mnie udusić.- odparłem.
- Nie mogę. Jeśli zginiesz to ja razem z tobą.- odparł. Trochę mnie to zaskoczyło. Siedziałem więc i czuwałem na śpiącym Red'em i Kemuri.
605 słów
Red? Wybacz, że a takim momencie ale jest już 1:37 XD
Shi zodbywa nowego towarzysza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz