- Ja Ciebie też, Hanako. - odparłem zamykając oczy. Noc spędziliśmy wtuleni w siebie, wyglądaliśmy wręcz jak śnieżna zaspa. Nad ranem obudził nas Kangi, który posiada swój zakamarek w innym rozgałęzieniu korytarzy w mojej jaskini. Spojrzał na nas wymownie, z delikatnym oburzeniem.
- Jestem głodny. - odparł. Podniosłem się z uśmiechem, rozciągnąłem i ziewnąłem.
- Słońce już wstało chociaż? - zaśmiałem się. Młody samczyk przytaknął.
- Tak. Dawno temu. - zmrużył oczy na gest podirytowania całą sytuacją. Fakt, wróciliśmy późno i chyba nieco przysnęliśmy...
- Naprawdę? Dobrze, więc chodźmy na polowanie. - westchnąłem z uśmiechem i spojrzałem na siedzącą za mną waderę. - Idziesz z nami?
- Bardzo chętnie. - odparła z szerokim uśmiechem wadera. Wiedziała, że Kangi jest podczas poważnych ćwiczeń i nie wolno mu wychodzić samemu. Ruszyliśmy w las. Na nasze szczęście niewielkie stado łań przemierzało pobliskie tereny. Zapolowaliśmy, a następnie pożywiliśmy się. Spacerkiem wracaliśmy do jaskini.
- Jak tam idzie Wam trening? - zapytała Hanako. Spojrzałem na Kangi'ego, a ten na mnie.
- Jesteśmy raczej na dobrej drodze. - odparłem bez szczególnego wyrazu pyska, po czym przeniosłem wzrok na Hanako. - Kangi ma spore predyspozycje na stanowiska wojskowe, co myślę, że jest dużym atutem, ponieważ na takowe chciał iść.
- To prawda. - odparł mały. - To jedno z moich zamiarów na przyszłość i marzeń.
- Dobrze, że dążysz do ich spełnienia. - uśmiechnęła się wadera.
- A Wy macie jakieś marzenia? - Kangi spojrzał na nas.
- W moim przypadku ciężko stwierdzić, bo wiele się już spełniło. - odparłem spokojnym tonem. - A jak z Tobą, kochana?
247 słów
< Hanako? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz