18 stycznia 2019

Od Guree do Yuki

O poranku postanowiłem udać się na polowanie. Hanako spała jeszcze niczym zabita, a więc po cichutku wymknąłem się, by ogarnąć dla niej śniadanie. Poranna bryza objęła moje zmysły węchu niczym wstęga, co wprawiło mnie w lekką rozkosz. Uwielbiam poranne powietrze, zwłaszcza gdy bije od niego nadchodzącym ociepleniem. Rozejrzałem się. Choć do wiosny jeszcze sporo czasu brakuje, to bywają dni gdy słońce nie jest przysłaniane przez chmury, a śnieg minimalnie topnieje. To był właśnie jeden z takich dni. Ledwie odczuwalne promyki minimalnie ogrzewały moje futro, przez co aż się wzdrygnąłem. Bardziej jednak zadziwił mnie lekki, niezwykle słodki zapach. Aż za bardzo. Prychnąłem delikatnie zniesmaczony, ponieważ woń była wyraźnie od kogoś obcego, a jako wojownik mam obowiązek bronić wszystkich członków watahy, jak i jej terenów. Ruszyłem z głową nisko osadzoną za zapachem. Moim oczom ukazała się wadera z jednym oklapniętym uchem. Na jej widok aż lekko się skrzywiłem.

- Co do chole... - mruknąłem. Samica ani trochę nie wyglądała na groźną, bardziej na zagubioną. Postanowiłem zachować się jak na prawilnego samca przystało. Wyszedłem z kryjówki i poczekałem aż chodzący cukier się do mnie obróci. - Czy coś się stało?

- Oh! - wystraszyła się wadera. - Witaj. Jestem nowym członkiem tutejszej watahy i chyba się zgubiłam.

- Hmm.. - mruknąłem, skanując od dołu do góry samicę wzrokiem. - Niedawno dołączyłaś do Watahy Najskrytszych Marzeń, tak?

- Tak. Nazywam się Annabelle. - podała mi łapę.

- Guree. - zrobiłem ten sam gest. - Dokąd chciałaś dojść?

- Nad Jezioro Tebe. - uśmiechnęła się. Dałem waderze gest by podążała za mną. Gdy byliśmy już prawie na miejscu zobaczyłem bursztynową samicę o pawim ogonie. Postanowiłem się przywitać, lecz w głowie szukałem jej imienia.

- Yuki! - krzyknąłem, gdy sobie takowe przypomniałem. Ojć, na głos, przypadkiem. Samica niepewnie obróciła głowę z moją i Annabelle stronę.

- Witaj Guree. - odparła nieśmiało. - I dzień dobry ym...?

- Annabelle. - przywitała się z uśmiechem cukierkowa wadera za mną. - Witaj.

- Dzień dobry Yuki, cóż Cię sprowadza tutaj o tak wczesnej porze? - zapytałem z lekkim uśmiechem. Niewiele znałem tą samicę i za nic nie mogłem wyjaśnić sobie dlaczego tak nagle uciekła podczas naszej rozmowy.

- Szkoda tak ładnego dnia.. - odparła rozglądając się. Nagle zobaczyłem, że ten Annabelle przygląda się czemuś wzrokiem jakby znalazła idealny obiad. Spojrzałem w tym samym kierunku i ujrzałem Morelkę, która najwidoczniej tuż za Yuki spożywała śniadanie.

- A właśnie... Annabelle, to jest Morelka. Niezwykła króliczka, towarzyszka Yuki, której NIE WOLNO zjeść. - warknąłem do chodzącego cukierka. Ta przytaknęła jak gdyby chciała się zgodzić z tym co powiedziałem, że zrozumiała i nie spróbuje nawet dokonać tak złego czynu jakim byłoby zrobienie z Morelki obiadku.

- I przy okazji... - powiedziałem już głośniej obracając się w kierunku dużego zbiornika wodnego. - Oto jezioro Tebe. Jesteśmy na miejscu.

Annabelle podziękowała i udała się w kierunku do którego wcześniej zamierzała się wybrać. Westchnąłem ciężko.

- Annabelle? - zapytała cicho Yuki. Przytaknąłem.

- Jest nowa i wyraźnie zakręcona. - zaśmiałem się. - Jak Ci się podoba w watasze?

- Jest tu wiele spokojnych miejsc, gdzie można pobyć samemu. - uśmiechnęła się delikatnie. - Jest bardzo miło.

- Fakt... gdy chcesz odciąć się od rzeczywistości, innych wilków i tak dalej, to jest tutaj ogrom idealnych miejsc. Lecz pamiętaj, że zbyteczna samotność także szkodzi. - mrugnąłem do niej. - Jak się czuje Kangi?

- Masz rację. - rozejrzała się. - Z Kangim jest wszystko w porządku już, choć po treningach ostatnio wydaje się być nieco bardziej zmęczony.

- To możliwe, bardzo się angażuje ostatnio. Powiedz mi, bo coś mnie nurtuje.. - przestąpiłem z łapy na łapę. - Dlaczego podczas naszego ostatniego spotkania tak uciekłaś? Coś zrobiłem strasznego?

Wadera najpierw spojrzała niepewnie, po czym jednak uśmiechnęła się.

569 słów

< Yuki ^^ ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz