- Ejj! Nie strasz mnie! - krzyknęła po czym fuknęła cicho, a ja się zaśmiałem.
- Niech ci będzie. - stwierdziłem, po czym ruszyłem w stronę jak sądzę centrum watahy. - Chodź, wartało by wybrać jaskinie i takie tam. - stwierdziłem wesoło, na co wadera od razu się rozchmurzyła i dołączyła do mnie.
- A tak właściwie to poco ci ta maska? - zapytała po chwili.
- Po coś na pewno skoro tam jest, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, nie słyszałaś? - rzuciłem w stronę wadery, ale ona nie dawała za wygraną.
- A konkretnie? - dopytywała się, na co tylko pokręciłem ze zrezygnowaniem głową. - Jak mi nie powiesz to obiecuje, że sama zrzucę ci to z pyska! - krzyknęła zdeterminowana, a ja się zaśmiałem, nie wie na co się pisze...
- Nie odpuścisz? - zapytałem, a wadera pokręciła głową, niech ma nauczkę za ciekawość. Po chwili zatrzymałem się przed Ann i zdjąłem maskę.
200 słów
Anka? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz