- Wybacz. - mruknąłem, starając się obejść wadere, której zapach dopiero co poczułem.
- Nic się nie stało, chyba cie wcześniej tu nie widziałam. - powiedziała, a ja zatrzymałem się. W sumie to krótka rozmowa nie zaszkodzi.
- Jestem tu od niedawna, nazywam się Hairraya. - powiedziałem pochylając głowę na znak przywitania.
- Ja nazywam się Aniel. - powiedziała prawdopodobnie odwracając się. Trudno było mi to stwierdzić, gdyż poruszała się bezszelestnie. W sumie przydałoby mi się odprowadzenie, mimo, że mogę poznać tereny sam, to nie wiem gdzie się kończą.
- Mogłabyś pokazać mi granice terenów watahy? - zapytałem uprzejmie wadere, która już odrobinę się oddaliła.
- Nie ma problemu - powiedziała po czym się do mnie zbliżyła. - Czy wszystko jest okej? - zapytała, no tak, kolor jaki przybrały moje tęczówki i białka oczu sprawiał, że wyglądały jakbym był wiecznie na coś chory.
- Ta, po prostu jestem ślepy. - powiedziałem, a wadera chyba pokiwała tylko głową, że rozumie. - Życie nie rozpieszcza, ale tak już bywa. - dodałem po czym ruszyliśmy na południe. Udało mi się to ustalić dzięki lekkiemu zapachu bryzy morskiej z północy z całkowicie przeciwnego kierunku.
220 słów
Aniel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz