19 stycznia 2019

Od Shi - Konkurs

Ciemność. To pierwsze co ujrzałem. Co poczułem. Gdy tylko otworzyłem oczy zauważyłem, że nie jestem już na terenach WNM. Coś było nie tak. Czułem dziwną niepewność. Wszędzie panował mrok. Nagle usłyszałem kroki. Wstałem i spojrzałem w ich stronę. W moim kierunku szedł czarny basior z tego samego koloru peleryną i kapturem na głowie, który zasłaniał cały jego pysk. Przy grzbiecie miał przywiązaną kosę w taki sposób, że w każdej chwili mógł ją swobodnie wyciągnąć i włożyć. Basior stanął przede mną.

- Kim jesteś?- spytałem zimnym tonem.

- Twoim imiennikiem.

- To znaczy?- spytałem.

- Co oznacza twe imię?

- Coś co cię spotkałam jeśli nie przestaniesz mnie denerwować.- warknąłem.

- Masz w sobie sporo odwagi. Powodzenia w zabiciu śmierci.- po słowach wilka prychnąłem rozbawiony.

-Ty zwiesz się śmiercią? Podaj mi powód, dlaczego miałbym ci wierzyć.

- Znajdujemy się w moim podziemnym królestwie.

- To o niczym nie świadczy.- odparłem niezadowolony. Wilk westchnął ciężko. Sięgnął łapą do kaptura. Po chwili wyżej wymieniona rzecz upadła na jego barki, a jego pyska już nic nie zasłaniało. Widok jaki zobaczyłem zdziwił mnie. Na miejscu pyska znajdowała się czaszka. Oczy basiora były koloru czerwonego. Czyli tak wygląda śmierć?


- Teraz wierzysz?- spytał.

- To, że tak wyglądasz o niczym nie świadczy.- warknąłem.

- Wy żywi potrzebujecie twardych dowodów. Takie więc ci dam. Chodź za mną. - Nie wiem dlaczego, ale ruszyłem za basiorem.

- Czyli mam mówić ci śmierć?- spytałem w pewnym momencie. Wilk westchnął.

- Wszystko mi jedno. I tak nie zagościsz tu długo. Twoja misja nie została jeszcze spełniona.

- Co masz na myśli?  Poza tym możesz nie gadać do mnie z maską na pysku?

- To nie maska. To mój pysk.

- Bardzo śmieszne.- odparłem, a basior westchnął.

- Chcesz się przekonać?- spytał. Przytaknąłem stanowczo. Basior podszedł do mnie i wziął moją łapę. Niekierował ją na ową maskę. Były to prawdziwe kości. Wzdrygnąłem się gdy tylko ich dotknąłem.

- Co to ma być do jasnej cholery?!- krzyknąłem, zabierając łapę.

- Uspokój się.- odparł spokojnie wilk.- Słyniesz ze stoickiego spokoju.- basior miał rację. Westchnąłem. Po chwili udało mi się wrócić do dawnego stanu.

- Czemu tutaj jestem?

- Ze względu na twoje przeznaczenie.- spojrzałem na wilka pytająco.

- Moje przeznaczenie?- powtórzyłem. Śmierć jednak nie odpowiedział. Ruszył dalej. Szliśmy obok siebie, a między nami panowała grobowa ciszę. Nagle ujrzałem ogromny czarny pałac.


To właśnie w jego kierunku zmierzaliśmy.

- Gdzie mnie prowadzisz?- spytałem.

- Do miejsca, w którym wszystko się wyjaśni.- odpowiedź śmierci nie spodobała mi się. Dalej miałem za mało informacji. Rozglądałem się w różne strony. Chciałem zapamiętać jak najwięcej. Kto wie, może będę musiała uciekać? Gdy dotarliśmy do zamku, wrota otworzyły się i mogliśmy wejść do środka. Sala, która mi się ukazała była niesamowita. Mimo iż wyglądała na zniszczoną.

- To już niedaleko. Jeszcze chwila, a będziemy na miejscu.- odparła śmierć, kierując się w stronę schodów prowadzących na dół. Ta cisza mnie dobijała. Schodziliśmy ze schodów, a ja zastanawiałem się, dlaczego to ja trafiłem do tej krainy. Gdy zeszliśmy na dół zobaczyłem mnóstwo wilków w postaci dymy. Miałem one zielone oczy, a z ich paszczy kapała jakaś zielona ciecz.


Co tu się wyprawia? Kim są te stworzenia,  a raczej czym? Wyglądały przerażająco. Gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia wszystkie ich ślepia powędrowały na mnie. Poczułem wstręt.

- Czym są te stworzenia?

- To duszę wszystkich wilków, które odeszły z waszego świata.

- Możesz mi powiedzieć, czemu mnie tutaj ściągłeś?

- Chcę ci coś pokazać.- odparł wilk i podszedł do wielkiej dziury napełnionej jakąś czerwoną cieczą. Byłem pewny, że to krew.

- Chodź za mną.- odparł wilk. Następnie wskoczył do środka dziury i zniknął. Spojrzałem zaskoczony w jego kierunku. Niepewnie podszedłem i również wskoczyłem. Znalazłem się po drugiej stronie. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Znajdowaliśmy się przy Studni Życzeń. To były tereny naszej watahy.

- Dom.- szepnąłem.

- Wizja.- odparł basior. Nagle zauważyłem jak z wody coś się wynurza. Było to czarne monstrum. Nagle zauważyłem jak podchodzi do niego Joena.


- Nie!- krzyknąłem, lecz siostra nie posłuchała. Gdy była już blisko potwór zjadł ją. Krew trysnęła ogromny strumieniem.

- Nie!- krzyknąłem. Chciałem pobiec, a nie mogłem. Śmierć mi na to nie pozwolił, wystawiając swoją kosę. Do moich oczu napłynęły łzy. Zacisnąłem kły.

- To ją czeka w przyszłości. Musisz coś na to poradzić. To monstrum zabija wasz świat.

- Jak temu zapobiec?!- odparłem bezsilnie.

- To już musisz sam odkryć. - nagle znikąd pojawiły się duszę wilków. Zaczęły nas okrążać. Spojrzałem na śmierć. Jego oczy świeciły, a wokół nas panowała ciemność. Studnia i reszta otoczenia zniknęły.

- Co tu się wprawia?!- spytałem.

- Czas na ciebie.- odparł wilk. Jego głos mnie przeraził. Brzmiał tak, jakby mówiły dwa wilki naraz. Nagle zobaczyłem błysk ostrza kosy. Po chwili poczułem ból. To koniec. Ciemność. Cisza. Nagle krzyk.

~~

Gdy tylko usłyszałem krzyk otworzyłem oczy. Wziąłem głęboki wdech. Byłem sam. Rozejrzałem się. Moja jaskinia. Właśnie się w niej znajdywałem. Gdzie reszta? Wstałem i wybiegłem z jaskini. Biegnąc tak wpadłem na Reda.

- Ej!- warknął.

- Red?- spytałem niedowierzając.

- Nie kurde, Święty Mikołaj. Jasne, że ja durniu. Uważaj jak biegniesz!- Jak ja tęskniłem za jego głupim biadoleniem.

- Cieszę się, że cię widzę.- powiedziałem z lekkim uśmiechem.

- Chyba za mocno się w głowę uderzyłeś.- odparł basior i odszedł. Gdy ruszyłem przed siebie spotkałem wszystkich z watahy. Na szczęście wszyscy byli cali. Ale o co z tym wszystkim chodzi? Tego już się nie dowiedziałem.

Koniec :3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz