15 stycznia 2019

Od Xever'a CD. Hanako (Do Annabelle)

Spędziłem miło czas w dobrym towarzystwie, jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Byłem z lekka zmęczony, Hana również. Właściwie było już po prostu późno, więc musieliśmy się zbierać. W drodze powrotnej również ze sobą rozmawialiśmy, przed tym zajściem dowiedziałem się od Hanako naprawdę sporo o jej rodzinie. Smutny los jednak spotyka dobre wilki, tak będzie, było i jest...Wiem, wiem, powiedziałem to w złej kolejności ale nikt mi nie zwróci na to uwagi bo nie powiedziałem tego głośno! Ha ha ha...
- Więc do kiedyś, dobranoc. - pożegnała mnie moja nowo poznana znajoma, siostra Joe- Hana. 
- Śpij słodko. - mruknąłem i ziewnąłem jednocześnie.
Tak, odprowadziłem ją do jej jaskini i właśnie ruszałem do swojej... Gdy na mojej drodze pojawiła się pewna przeszkoda. Właściwie nie powinienem nazywać kogoś przeszkodą, no ale nią była bo stała na drodze przeszkadzając mi w przejściu do mojej jaskini. Tak, mam jeszcze kawał do domu, ale zaliczyłbym kimę. 
- Coś nie tak? - zapytałem istotę która spoglądała na mnie w ciemnościach. 
- Ufff, sądziłam że to jakieś stworzenie, po prostu skrzydła mnie zmyliły. - usłyszałem głos wadery.
Zaśmiałem się pod nosem, podeszła bliżej mnie i szczerze miałem zapytać w której cukierni ją zrobiono, ale w ostateczności tylko ziewnąłem. Nie chciałem być wścibski i tak przez nią będę rzygał tęczą. 
- Ano, jako jedyny mam tak potężne skrzydła, trochę ważą...muszę je codziennie nosić. - powiedziałem spoglądając na nią.
- Hahaha, zabawny jesteś. - powiedziała merdając ogonem niczym wiatraczkiem.
- Właściwie nigdy Cię tutaj nie widziałem...jak masz na imię? - zapytałem wprost.

244 słowa
(Annabelle?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz