- Amerdill? - szepnąłem. Zacząłem nasłuchiwać.
- Guree...? - usłyszałem z lewej. Głos wadery wydawał się być lekko wystraszony. Pobiegłem najszybciej jak mogłem za jej głosem, lecz w odległości kilku metrów stanąłem jak wryty.
- Co do chol... - mruknąłem cicho robiąc krok w tył. Przed nami stała armia małych, rozgniewanych, różowo-białych stworzonek.
- To są Sweti. Oddalmy się lepiej, powoli... - zaczęła się cofać, lecz stado świecących istotek z gniewem rzuciło się za nami. - Wiać!
Oboje uciekaliśmy ile sił w łapach, aż po kilku minutach stadko się zmęczyło i odpuściło dalszą gonitwę dwóch biednych, niewinnych wilków. Spojrzałem z pokerowym wyrazem pyska na Amerdill.
150 słów
< Amerdill? >
< Amerdill? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz