- Słyszałem, że Kryształowe Wybrzeże najpiękniejsze jest nocą. - odparłem cicho. Wadera przytaknęła.
- Podobno tak. Słyszałam też, że jest ponoć dość niebezpieczne dla wilków, lecz nie do końca wiem dlaczego. - spojrzała szarawo-niebieska wadera podejrzliwie przed siebie. Miała rację, też mi tak ktoś niegdyś powiedział, lecz w tej chwili nie mogłem sobie dokładnie przypomnieć kto. Ostatnio wiele się tu dzieje...
Tuż przed nami przegalopowało stado ciemnych koni o bujnych, falowanych grzywach. Wierzchowce miały rogi na głowach, a ich ciało spowijały świecące, białe przebłyski, jakby niteczki wplecione w sierść. Nogi jednorożców zdobiły zacne szczoty. Stanęliśmy jak wryci w ziemię patrząc na stadko pięciu sztuk cztero-kopytnych. Gdy przebiegły spojrzałem na Amerdill z podekscytowanym uśmiechem. Ta kiwnęła porozumiewawczo głową mając szalony pobłysk w oczach. Oboje ruszyliśmy w pogoń za końmi z rogami, co rusz lekko powarkując, gdy wierzchowce zwalniały. Czułem się jak pies pasterski zaganiający owce. Amerdill biegnąca z drugiej strony stada robiła za drugiego zaganiacza. Ostatecznie stado dobiegło wraz z nami nad Kryształowe Wybrzeże, gdzie się rozproszyło i kłusem ponownie uciekło w las. Padnięci szaloną gonitwą, wraz z waderą padliśmy na ziemię dysząc. Cóż za zabawa! Uśmiechnąłem się do wadery, która tak samo jak ja wydawała się być zadowolona. Tuż za nami rozciągała się plaża, a woda na brzegu mieniła się kryształowym pobłyskiem.
- Piękne. - szepnąłem. Cała sceneria spowita była ciemnością nocy, która zdążyła już zapaść. Samica spojrzała na mnie.
- Racja. - kiwnęła głową. - Przepiękny widok.
Zacząłem się rozglądać, przypomniawszy sobie informację o niebezpieczeństwie tego miejsca. Nic jednak nie zwróciło mej uwagi, a tym bardziej nie zaniepokoiło. Może to jedynie przesąd, że jest tutaj niebezpiecznie? Sam już nie wiem.
Postanowiłem podejść bliżej wody, wciąż czujnie nasłuchując, tak na wszelki wypadek.
307 słów
< Amerdill? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz