- Zaczyna się robić szarawo, chyba czas zapolować. - odparłem niepodważalnym tonem głosu. Wadera jednak dalej przyglądała się pytająco. Fakt, może mój głos brzmiał nieco drżąco, ale czułem naprawdę spore szczęście w obecnej chwili.
- Coś się dzieje? Wydajesz się nieco inny. - zapytała kojąco, nie głośno, a tak delikatnie... poczułem wręcz, że mi aż na sercu cieplej.
- Nie chciałbym aby stała Ci się jakaś krzywda. - odpowiedziałem. Hanako spojrzała jedynie tak, jakby nie wiedziała co odpowiedzieć i uciekła wzrokiem. Może faktycznie moje zdanie było dość kłopotliwe.
Nieopodal nas coś zaszeleściło w krzakach. Oboje stanęliśmy w bezruchu, aby po chwili po cichutku zakraść się do źródła dźwięku. Dwie sowy urządzały sobie akurat polowanie na myszy, które ukryły się w niewielkich norkach wydrążonych w ziemi. Spojrzałem z lekkim zachwytem w oczach na waderę.
Sowy stały się naszą obiadokolacją, a tuż po niej znaleźliśmy przeciętnych rozmiarów grotę, którą na nasze szczęście nikt nie zamieszkiwał. Postanowiliśmy spędzić tam noc, ponieważ zbierało się na śnieżycę.
- Han... - powiedziałem wstając z miejsca w którym przez ostatnie minuty silnie rozważałem kilka kwestii. Poszedłem do wadery, która leżała sobie spokojnie naprzeciw mnie.
- Cóż tak rozmyślałeś? - zapytała.
- Widzę, że nie dało się nie zauważyć - zaśmiałem się. Ku mojemu szczęściu podczas śmiechu ugryzłem się w bok języka. Może to faktycznie nie czas na mówienie jej o swoich rozważaniach życiowych oraz w sumie.. uczuciach. Sam nie wiem. Spojrzałem jedynie na nią z lekką troską.
- Dobrej nocy - uśmiechnąłem się, po czym dość powoli oddaliłem pod "swoją" ścianę. Wadera podążyła za mną wzrokiem.
294 słowa
< Hanako? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz