- Polujesz całkiem dobrze. - odparłem. - Wystarczy dobry plan działania i trochę ćwiczeń, a będziesz w tym naprawdę bardzo dobra.
Uśmiechnąłem się do Hanako, gdy ta przeniosła wzrok na mnie. Przez chwilę wydawała się zastanawiać nad słowami, którymi chciała odpowiedzieć, lecz po chwili jedyne co zrobiła, to się uśmiechnęła. Po tym, jak nasze brzuszki były już pełne, wybraliśmy się na powolny, luźny spacer. Z nieba od czasu do czasu spadało po dosłownie kilka kropel wody, co zaczynało mnie delikatnie irytować. Między mną a Hanako panowała rozluźniająca cisza.
- Tak sobie myślę... - odparłem spokojnym tonem. Wadera popatrzyła na mnie pytająco, choć w jej oczach przez chwilę pojawił się delikatny niepokój. Uśmiechnąłem się.
- Chyba zostanę i dołączę do watahy. Myślę, że taka zmiana w życiu dobrze mi zrobi. - westchnąłem z uśmiechem. Poczułem jakbym zrzucał z siebie pewnego rodzaju ciężar, który towarzyszył mi od ostatnich lat.
- Fantastycznie! - odparła samica, uśmiechając się.
Udaliśmy się do Joeny, która przebywała akurat w swojej jaskini. Hanako dała mi znak, bym został przed jaskinią, a więc usiadłem i z poczuciem nadziei czekałem. Po chwili obie wadery wyszły z gawry, a na ich pyskach malowały się delikatne uśmiechy. Wstałem.
- Witaj Alfo. - ukłoniłem się lekko skinieniem głowy.
- Witaj Guree. Słyszałam, że podjąłeś decyzję. - odpowiedziała podchodząc bliżej. Hanako stała o krok dalej i bacznie słuchała.
- Tak. Chciałbym wstąpić w szeregi watahy. - powiedziałem dumnym tonem, choć przez chwilę delikatna niepewność ogarnęła moje ciało.
- Cieszę się. Podjąłeś już decyzję jakie stanowisko obejmiesz? - zapytała Joena. Hanako spojrzała mi w oczy z zaciekawieniem. Chyba tylko przez to, że właśnie ona tam była, odczuwałem sporą pewność siebie i własnej decyzji.
- Planowałem zostać wojownikiem. - mówiąc to, poczułem jak moje łapy delikatnie zadrżały. Zdziwiło mnie to, nie ukrywam. Ku mej pewności, nie był to strach, a adrenalina.
- Hmm... dobra decyzja. Wiesz już do którego oddziału chciałbyś należeć? - uśmiechnęła się Joena. Przypomniało mi się jak Hanako tłumaczyła mi jaki podział panuje.
- Jestem gotów należeć do oddziału alfa. - powiedziałem zdecydowanym głosem.
- Świetnie. To ustalone. - postawiła łapę na moim ramieniu. - Poinformuję później Shi, że ma nowego rekruta.
Wraz z Hanako udaliśmy się na przechadzkę, gdzie oboje entuzjazmowaliśmy się chwilą. Nasze łapy doprowadziły nas na piękną polanę, która choć delikatnie ośnieżona, miała na sobie sporo kwiatów. Chmury zdążyły się rozpłynąć, dzięki czemu odsłaniały piękne, niebo, spowinięte zachodem słońca. W oddali widać było góry, za którymi słońce się chwało.
- Cóż za piękne miejsce .. - odparłem. Hanako przytaknęła.
- To kwiecista łąka. Jedno z najpiękniejszych miejsc w watasze. - spojrzała na mnie, przez co aż usiadłem. Wadera oświetlona przez ciepłe, niskie promienie słońca wyglądała naprawdę pięknie. Uśmiechnąłem się.
- Heh.. - mruknąłem.
- Coś się stało? - zapytała, choć jej głos wydawał się być cały czas tak spokojny, jakby wiedziała, że wszystko jest dobrze. Bardzo dobrze.
- Tak sobie pomyślałem... - spojrzałem rozmarzonym wzrokiem w bezkres horyzontu, po czym wróciłem na oczy wadery, w których pojawiły się delikatne iskierki.
- Będziesz musiała znosić mą obecność przez następne dni, tygodnie... - zaśmiałem się cicho, nie spuszczając wzroku z Hanako.
507 słów
< Han? :3 >
< Han? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz