- Dobranoc Guree.- odparła. Z ciepłym uśmiechem. Położyłam pyszczek między łapki. Zaczęłam się zastanawiać co mogło stać się z Guree. Zachowywał się troszeczkę inaczej niż zwykle. Może to przez jakąś chorobę? A może to... przeze mnie? Tylko ci ja mam zrobić? Nie wiedziałam o co mogło chodzić Guree. Za Zelandia się o niego martwić. W pewnym momencie otworzyłam swoje oczy, by spojrzeć na basiora. Guree smacznie sobie spał. Odetchnęłam z ulgą. Wstałam i wyszłam z groty. Na dworze było zimno i zapowiadało się na śnieżycę. Trochę mnie to zaniepokoiło. Nagle zerwał się silniejszy wiatr. Zadrżałam z zimna. Rozejrzałam się jeszcze przez chwilę. Powoli zaczynał padać śnieg. To był dla mnie znak, że pora wracać do środka. Tak też uczyniłam. W wchodząc do środka spojrzałam w kierunku Guree. Wyglądał tak spokojnie jak spał. Uśmiechnęłam się czule. By zimno nie dostawało się do środka wyczarowałam tak jakby lodową zasłonę. Położyłam się na swoim miejscu i jeszcze raz spojrzałam na Guree. Wydawał mi się taki niesamowity, odważny i dzielny. Podziwiałam go za to. Uśmiechnęłam się pod noskiem i udałam się w objęcia Morfeusza. Obudziło mnie lekkie szturchanie w bok.
- Już, już. Zaraz wstanę.- odparłam nieprzytomna. Usłyszałam śmiech.
- Mówisz to już kolejny raz Han. Słońce jest już wysoko na niebie.- odparł znajomy głos. Otworzyłam leniwie oczy i przeciągnęłam się.
- Dzień dobry.- powiedziałam z uśmiechem.
- Dzień dobry śpiochu. Mam dla nas śniadanie.- odparł Guree. Usiadłam, a basior postawił przede mną kawałek mięsa.
- Wygląda apetycznie.
- Dziś upolowane, więc całkowicie świeże.- odparł Guree z uśmiechem. Zaśmiałam się przyjaźnie. Guree po chwili również się zaśmiał. Rozmowa z Guree była naprawdę przyjemna. Lubiłam jego towarzystwo i to nawet bardzo. Czułam się przy nim taka szczęśliwa. To było takie wyjątkowe szczęście. Gdy zjedliśmy śniadanie przyszedł czas na dalszy ciąg wyprawy. Roztopiłam lodową zasłonę i wyszłam na zewnątrz. Wszędzie było biało.
- Musiała być bardzo silna śnieżyca.- odparła. Guree skinął głową na potwierdzenie. W pewnym momencie potknęłam się i zjechałam na placach. Zatrzymałam się dopiero na dole. Guree ruszył za mną.
- Han? Żyjesz?- usłyszałam jego głos. Wynurzyłam się spod zaspy śniegu.
- Jeszcze tak.- odparła rozbawiona.- Nie tak łatwo jest się mnie pozbyć.
- Wystraszyłaś mnie.- zaśmiał się Guree.
- Wybacz. Jestem cała.- odparłam wstając na cztery łapy.- Wszystko na swoim miejscu. Tak jak być powinno. - odparłam radośnie. Po chwili ruszyliśmy dalej.
- Wiesz co byłoby cudowne?- spytałam
mojego towarzysza.
- Co takiego?
- Słyszałam, że ta polana jest naprawdę piękna. Chciałabym poobserwować na niej gwiazdy.- odparłam rozmarzona.
408 słów
Guree?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz