- Więc kto się podjął tego wyzwania i się tobą opiekuje? - zapytał spoglądając w moim kierunku.
- Mój nauczyciel, Guree. - powiedziałem, a wilk kiwnął głową. W razie czeko wiedział przy najmniej kto może chcieć się na niego za to rzucić.
Po chwili drogi dotarliśmy do granicy z mrocznym lasem, całe to miejsce było otoczone tym samym fioletowym dymem. Byłem niesamowicie podekscytowany tym nowym odkryciem. Zamim jedank weszliśmy starszy wilk kazał trzymać mi się blisko niego, na co ja pokiwałem głową. Jednak już zaraz po wejściu zauważyłem coś dziwnego biegnącego po ziemi. Wyglądało trochę jak kot, ale było mniejsze i całe czarne. Wyglądało jakby było zrobione z dymu. Gdy podszedłem bliżej stworzenie się zatrzymało i przekreciło głowę spoglądając na mnie, po czym podeszło bliżej. Jako, że nic mnie przed nim nie ostrzegało, oznaczało to, że musi być przyjazne i nie pochodzi z tego miejsca. Po chwili ganiałem się już z moim nowym znajomym dookoła Xever'a.
- Mogę go zatrzymać. Proszę. - powiedziałem wyciągając mocno słowa, robiąc przy tym jak najsłodszą minę, gdy w tym samym czasie czarne stworzonko siedziało na moim grzbiecie robiąc szczenięce oczka.
212 słów
Xever?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz