4 stycznia 2019

Od Shi CD. Ripreda

Upewniłem się, czy wszystko dobrze zapamiętałem. Nigdy nie płynąłem łodzią. Cóż. Trzeba w życiu próbować nowych rzeczy. Gdy Ripred również znalazł się na pokładzie, skierowałem kadłub w stronę głębi morza. Czeka nas dość długa i niebezpieczna podróż. Muszę być skupiony i czujny. W wodach grasują różne bestie. Maszerowałem po pokładzie i upewniałem się, czy wszystko jest dobrze wykonane. Na szczęście wiatr nam sprzyjał. Płynęliśmy dość szybko i zgrabnie na przód. Może jednak los nam sprzyja?

- I jak ci idzie kapitanie?- spytał Ripred z uśmiechem. Westchnąłem ciężko.

- Nie nazywaj mnie tak.- odparłem zimno. Basior zaśmiał się, co spowodowało, że w środku poczułem gorąc. Spojrzałem na Ripreda zimnym spojrzeniem. - Aż tak cię to bawi?- spytałem. Basior przytaknął skinieniem głowy.

- Tak i to bardzo.- odparł. Miałem ochotę wyrzucić go do morza. Może znalazłby się jakiś głodny Lewiatan. Podszedłem do brzegu łódki, by sprawdzić, jak głęboko jesteśmy. Dna nie było widać już wcale. Tylko woda i woda. Jej odcień sugerował, że dna jest bardzo głęboko pod nami. Spojrzałem na Ripreda, który wpatrywał się w niebo.

- Wróć już na ziemię. Jesteśmy na odpowiedniej głębokości. Węże wodne mogą pokazać się w każdej chwili.- gdy to powiedziałem, basior natychmiast wstał na równe łapy. Podszedł do brzegu łodzi i zaczął wypatrywać bestii. Po około
godzinie
poczułem, jak moja chęć do wyprawy całkowicie wygasa. Miałem ochotę zawrócić łódź i wrócić do domu. Niestety nie mogłem tego zrobić, ponieważ musieliśmy wykonać zadanie. Jako generał wojska muszę być na każdy rozkaz alfy. Nic nie może mnie złamać. Chciałem przekierować maszt tak, by skręcić trochę w prawo. Gdy wstałem, poczułem, jak łódź silniej zaczyna się kołysać.

~Zaczyna się~ pomyślałem. Ripred również stanął na równe łapy. Szybko zaczął rozglądać się za przeciwnikiem. Starałem się zachować spokój. Nagle z wody wyłonił się dziwny grzbiet, który zniknął po chwili pod wodą. Spojrzałem na mojego towarzysz. Był lekko zaskoczony. Ja również czułem niepokój, ale świetnie to maskowałem. Po chwili łódź przestała się kołysać.

- To już?- spytał Ripred.

- Nie. To dopiero początek. - odparłem. Nagle przed nami wyłonił się z wody ogromny wąż. Mógł liczyć ponad 10 metrów długości. To, co zauważyłem, zaniepokoiło mnie. Otóż mieliśmy zdobyć łódki węża wodnego. Był tylko jeden minus. On miał liski tylko przy paszczy! Resztę jego ciała pokrywał dziwny pancerz, przypominający twardszą warstwę naskórka. Coś jak u żółwi morskich. Zauważyłem, że Ripred również jest zaniepokojony. - Zostaliśmy wysłani na samobójczą misję. - odparł Ripred.

- Spokojnie. Musimy zdobyć jego łuski.

- Spokojnie?! Widziałeś, jakie to jest wielkie?! Jak my mamy zabrać mu łuski?! On ma je koło paszczy. Staniemy się jego śniadaniem. - odparł zdenerwowany Ripred. Miał rację. Gad ten był naprawdę sporych rozmiarów. Walka z nim nie będzie należała do najprostszych. Przyjrzałem się uważnie gadzinie. Była ogromna. Łuski miała tylko wokół pyska. Reszta ciała pokryta była dziwnym pancerzem. Wąż nagle "zanurkował", co spowodowało ogromne fale, które rozkołysały łódź na wszystkie strony. Trudno było nam się na niej utrzymać. Musieliśmy szybko obmyślić jakiś plan działania. Spojrzałem na fioletowego basiora.

- Masz moce, które by tu pomogły?

- Potrafię zmienić się w smoka, psa i wilka.

- Ja natomiast w dym. Mogę też się teleportować.

- Ale nie zostawisz mnie tu na pastwę losu?

- Nie. Nie mogę tego zrobić.

- W takim razie co robimy?

- Mam plan. Jeśli uda ci się odwrócić jego uwagę ja mogę dostać się na jego łeb i spróbować zerwać łuski. Oczywiście, jeśli masz lepszy pomysł to mów śmiało.

550 słów

Ripred?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz