- Wstałeś.- zauważył.
- Tak. Teraz ja mogę objąć wartę.
- Dobrze.- odparł wilk. Położył się tak jak ja wcześniej i ułożył się do snu. Ja natomiast wstałem i odszedłem kawałek dalej. Usiadłem na ziemi i spojrzałem w głąb lasu. Nie widziałem tam niczego. Pustka. Mrok. Strach. Słyszałem niekiedy dziwne odgłosy, ale nie mogłem ruszyć się z miejsca. Naraziłbym tak siebie i Ripreda. Było to ostatnią rzeczą jakiej pragnąłem. Tak więc trzymałem straż przez resztę nocy. Gdy nastał wczesny ranek, Red obudził się.
- Dzień dobry.- odparłem, gdy basior leniwym krokiem podszedł do mnie.
- Dzień doberek.- odparł z uśmiechem.- Gotowa do drogi?- spytał po chwili. Odwróciłem się w jego stronę z mordem w oczach. Basior zaśmiał się.
- Oj żartuje. Nie bądź taki.
- Naprawdę, wiesz jak pocieszy wilka. - odparłem. Red uśmiechnął się i przygotował do dalszej drogi. Ruszyliśmy, gdy wszystko było gotowe.
- Shi?
- Tak?
- A nie było jakieś innej drogi do Góry Zguby?
- Była. Przez Góry Nadziei.
- Naprawdę?!- odparł zaskoczony Red.- To dlaczego idziemy tą?!
- Zależy nam na czasie, prawda? Tamten szlak jest o wiele dłuższy.
- Rozumiem.- odparł. Nagle usłyszałem szelest. Ripred również musiał go usłyszeć, ponieważ stanął. Zaczęliśmy się rozglądać. Zza krzaków, które znajdowały się przed nami wyszedł jeleń. Nie był on zwykłym jeleniem. Był to jeleń elektryczny. Spojrzał na nas, lecz po chwili uskoczył gdzie w bok. Poczułem ulgę. Ripred również odetchnął. Ruszyliśmy dalej. Zastanawiałem się, dlaczego zwierzę nas nie zaatakowało. Pewnie dzięki amuletom od Amerdill. Szliśmy tak dość długo. Cisza między nami stawała się dość niezręczna. Przynajmniej według mnie. Starałem się dobrać jakieś słowa i ułożyć je w jakieś logiczne zdanie, ale nie szło mi to najlepiej. Tak więc szliśmy w ciszy. Gdy dotarliśmy do skraju lasu ujawniły nam się Góry Zguby. Piekielne skały, kryjące w sobie wiele niebezpieczeństw. Razem z Ripredem zaczęliśmy się wspinać. Wspinaczka była wyczerpująca, ale musieliśmy dostać się na górę. Zauważyłem, że "to ciało" męczy się o wiele szybciej. Tak więc musiałem robić co jakiś czas niewielkie przerwy. Na szczęście udało nam się wejść na szczyt w jednym kawałku. Red stanął na przeciw mnie.
- Teraz użyje swojej mocy, by ukryć cię.
- Dobrze.- odparłem. Basior użył swej mocy i sprawił, że wyglądałem jak smok, a sam natomiast zmienił się w gada. Weszliśmy niepewnie do Smoczego Leża. Roiło się tam od tych ziejących ogniem potworów. Parę z nich spojrzało w naszą stronę. Nagle jeden z nich o zielonym umaszczeniu podszedł do nas i przyjrzał się nam. Następnie ryknął przerażająco. Poczułem się trochę niepewnie. Dyskretnie spojrzałem na Reda. Miał pokerowy wyraz pyska. Nagle nadleciał do nas złoty smok. Przypomniało mi się co mówił o nich mój towarzysz. Smok stanął przed nami.
- Kim jesteście?- spytał. Jego głos był naprawdę przerażający. Poczułem jak coś staje mi w gardle. Nie mogłem wydać z siebie ani jednego słowa. Na szczęście na ratunek przybył Red.
- Jesteśmy wędrownymi smokami.- odparł mierząc przeciwnika wzrokiem.
- Gdzie wasze kolonie?
- Na wschodzie.
- W takim razie. Zapraszamy was.- odparł smok.- Ty i twoja przyjaciółka możecie tu zostać.- Poczułem się dobity. Jestem waderą, a teraz smoczycą. No poprostu genialnie. Red mógł zmienić mnie w smoka, ale gdy musiałbym coś powiedzieć, to wydałoby się, że jestem samicą. Wtedy smoki miałyby wątpliwości.
- Moja przyjaciółka, to tak naprawdę przyjaciel. - powiedział w końcu Red.
- Przyjaciel?
- Zmienił płeć przez eliksir. Można jakiś temu zapobiec? Złoty smok zastanowił się.
- Jest pewniej sposób, ale jest on tajny i tylko nasz wódz wie jak zapobiedz działaniu tego eliksiru.
- Czy możemy spotkać się z widzem?- spytałem.
- Obecnie Kindra jest na polowaniu. Gdy tylko wróci będziecie mogli go spotkać. Jeśli tylko wam na to pozwoli. - odparł smok. Razem z Redem przytakneliśmy.
- Gdzie moje maniery. Zapomniałem się wam przedstawić. Zwą mnie Dipri. Główny rzemieślnik, a wy jak się zwiecie?
- Zwę się Kasmi.- odparłem. Red spojrzał na mnie. Prawda była taka, że nie mogłem podać swego prawdziwego imienia. Smoki rozpoznałby mnie wtedy i cały nasz plan ległby w gruzach, a na dodatek moglibyśmy zginąć.
681 słów
Ripred?
Ripred?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz