Uhuhu, od razu byłem gotowy do roboty, po co czekać tam na jakiegoś Ripred'a, ja jestem na miejscu. Oczywiście oferta pomocy została w pełnij zaakceptowana przez waderę. Dziś nie miałem co robić, więc czemu by nie. A przyznam szkic, ogólny plan wyglądał solidnie..więc czemu by nie towarzyszyć wynalazcy w tworzeniu dzieła. Chyba źle to ująłem, ale ujdzie bo ona chyba nie czyta w myślach, tak? Mniejsza o to, od razu przeszliśmy do działania. A raczej przeszliśmy do Kryształowego wybrzeża. O tej porze dnia wyglądało na prawie zwyczajne...
- To czego my tutaj szukamy? - zapytałem idąc dalej.
- Przecież wiesz, czegoś ostrego...- miała dopowiedzieć ale jak zwykle musiałem się wtrącić komuś w zdanie:
- Kupiłaś mnie tym, jestem Twój.- powiedziałem poważnie, lecz po chwili wybuchnąłem śmiechem.
No nie powiem, ja to mam dopiero to swoje poczucie humoru, naprawdę. Oczywiście bardziej kupiła mnie tym swoim projektem...ale niech mój szczeniacki mózg sobie pofigluje, co mi tam.
169 słów (nie było to planowane!)
(Ame?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz