Do niedawna byłam jeszcze sama, teraz jestem wśród swoich. Nie wiem kiedy w końcu się na kogoś otworzę i wreszcie normalnie porozmawiam, bez szeptania i inne takie. Tereny były piękne, mogłam oglądać je godzinami. Niedawno dość odbyłam rozmowę z Joeną-przywódczynią Watahy Najskrytszych Marzeń, odbywała się ona bardzo wolno. A to wszystko przez moją małą pewność siebie, która czasami nie daje mi żyć. Dostałam nawet dobrą posadę, choć boję się że nie uda mi się dobrze wykonywać swoje obowiązki. Zostałam medyczką, tylko dlatego że kocham nieść pomoc? Nie, raczej wątpię. Mam swoje umiejętności, od zawsze interesowałam się medycyną i gdybym nie była córką Alf...może bym tam została? Trudne życie przede mną... Oglądałam tereny, w oddali ujrzałam basiora którego wcale jeszcze tutaj nie widziałam. Nie oszukujmy się znam tylko Alfę, Ripred'a i Kangi'ego. Muszę się tutaj zadomowić, być bardziej pewna siebie i mniej nieśmiała. Kto wie, może pewnego dnia na kogoś się otworzę... ? Eh, zacznijmy od tego że muszę podejść do tego basiora... Zrobiłam to dość wolno, rozglądając się na wszelkie możliwe strony, tylko po to by nie patrzeć na jegomościa. Jeszcze chwilkę i bym na niego wpadła...gdyby nie jego szybka reakcja:
- Cześć, zgubiłaś się? - spojrzał na mnie jak na idiotkę (lub mi się zdawało)
Nie odezwałam się, tylko pokręciłam głową że nie.
- Jesteś nowa tak? - mrużył oczy, bacznie mi się przyglądając.
Kiwnęłam głową że tak, wiadomo...musiałam się do tego przyznać bo to i tak było po mnie widać.
- Mam na imię Guree, a Ty to? - wiedział już chyba że jestem dość małomówna i nieśmiała.
- Nazywam się Yuki...- powiedziałam cicho.
- Przepraszam, jak? - podszedł bliżej mnie.
- Yuki..- wyszeptałam ciszej, a on podrapał się za uchem.
Spuściłam głowę w dół patrząc na roztopiony śnieg. Wątpię by to dosłyszał, ale czasami taka jest rozmowa ze mną...
300 słów (ale równo)
(Guree? ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz