Czasami już traciłam siły, sama nie wiedziałam gdzie teraz się znajduje. Chwilami nawet chciałam się wrócić, jednak nie wiedziałam skąd przyszłam i gdzie dokładnie bym trafiła. To wszystko było tak zagmatwane że zaczęłam biec, szczerze nie zważając na nic. Zamknęłam oczy bojąc się że trafię znów w jakieś nieznane mi dotąd miejsce, właściwie tych terenów również nie znałam wcale. Po kilkugodzinnym biegu musiałam odpocząć, nabrać sił choć wcale nie byłam jeszcze tak zmęczona. W oddali zieleniła się trawka otoczona mrozem, jak i kończyna. Bez wahania podeszłam tam i zaczęłam się w niej tarzać. Moje futerko pachniało cudownie... Nieopodal słychać było jakiś dziwnie znajomy mi dźwięk, kilka razy już go słyszałam. Był to mały wodospad, uśmiechnęłam się radośnie widząc to, piękne miejsce...wręcz cudowne. Oczywiście wydałam z siebie również cichutki dźwięk radości, mruknęłam krótko mówiąc lub pisząc. Napoiłam się i ogółem rozejrzałam po pięknych terenach. Miałam nadzieje że nic tutaj mi nie grozi. Wokół była polana i las, śpiewały dźwięcznie ptaki. Moją fascynacje terenami przerwał dziwny zapach, czułam że ktoś mnie obserwuje. Zaczęłam nasłuchiwać, wiedząc że jak będzie to większy drapieżnik nie ucieknę zbyt szybko. Zapach jednak był mocny lecz i orzeźwiający. Czyli mógł być to jedynie wilk...choć nieznajomy mi wilk. Nagle obok mnie zjawił się nieznajomy. Oczywiście że zlękłam się z lekka, robiąc jeden niepewny krok do tyłu. Nie wiedziałam jak zareaguje na moją obecność...Ta cisza, ptaki przestały śpiewać, wyciszyłam umysł. No i pomyślałam, może by wreszcie znów mieć kogoś do pogadania? Mieć może i rodzinę , mieszkać na tych pięknych terenach? Móc się do kogoś odezwać? Wspaniale, ale powolutku...nie wiem kim jest, czego chce i skąd pochodzi. Był to bowiem fioletowy basior, o nietypowej sylwetce...
-Witam.-powiedział szybko, wcale nie był mi nieprzyjazny.
Choć wiadomo, moja poza mówiła sama za siebie. Byłam gotowa na wszystko...
-Kim je-jesteś?-zapytałam cicho.
304 słowa
(Ripred?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz